Tym razem odcinek Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej był nietypowy, bo po pierwsze w środku tygodnia, a po drugie nie poszedłem sam. Udało mi się namówić koleżankę, która boryka się z depresją. Uznałem, że takie wyjście raczej jej nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie i pomimo początkowych oporów, moje perswazje odniosły skutek.
Wyruszyliśmy SKM do Otwocka, bo postanowiłem etap wioskowy WOT od okolic Świdra ominąć i wejść na szlak w Otwocku. Pierwsze kilometry to zwiedzanie Otwocka, a na wysokości szpitala weszliśmy na żółty szlak do lasu.
I od razu się zrobiło pięknie, złota jesień w pełni, las pełen kolorów.
Szliśmy niespiesznie, bo raz, że nie chciałem zniechęcać szybkim tempem, dwa, że po drodze udało się znajomej zebrać sporo grzybów. Nawet ja, co nie przepadam za podobnymi rozrywkami, ze dwa grzyby znalazłem :)
Fragment żółtego szlaku nie był długi, także po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się już na właściwej Obwodnicy. Po drodze jeszcze kawa z sucharkami w jesiennym słońcu i dalej w drogę.
Etap zakończyliśmy w Pogorzeli na dworcu, skąd busikami udało się dostać do Warszawy.
Może i odcinek był krótki - 9 km przez 3h - ale sądzę, że nawet takie wędrowanie dużo daje, co potwierdziła moja koleżanka.
Wędrowanie, spacer wśród drzew, kontakt z naturą to darmowa terapia, która jest na wyciągnięcie ręki. Aż żal z niej nie skorzystać - więc do dzieła! Wystarczy zrobić jeden krok i wyjść z domu. Zachęcam gorąco :)
Wszystkie wpisy o Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz