Po ostatniej mikrowyprawie w Sobiborskim Parku Krajobrazowym uznałem, że nadeszła pora na zmianę plecaka. Kurczę, mam tak stary plecak, że nie mogę go nawet w sieci znaleźć za bardzo :)
Natalex Matterhorn 65 odwiedził ze mną kilka kontynentów przez te prawie 20 lat, ale ileż można? Już można odczuć, ze jest stary, bez żadnego systemu nośnego, noszę na ramionach zamiast na pasie, męczarnia. Choć pewnie go się nie pozbędę bo pomimo lat jest niezniszczalny, cały z cordury du pont, a poza tym nie lubię pozbywać się rzeczy :) Będzie idealny na spływy itp.
W każdym razie od ostatniej mikrowyprawy szukałem czegoś w dobrych pieniądzach, przeglądałem allegro, olx, ciuchlandy ( nie stać mnie na coś typu nowy Osprey czy Deuter) i w końcu się zdecydowałem. :) Hura! :) Na olx był do kupienia czeski Pinguin Activent 53 i tak dzisiaj zostałem jego właścicielem :)
Mam nadzieję, że się spisze a ja do niego dopasuję. Wygląda solidnie, co niestety odbija się na wadze - 2,1 kg, ale coś za coś. Prawie nówka, wszystko śmiga aż miło, także jestem zadowolony :) Najważniejsze, że już nie muszę tracić czasu na szukanie (choć przyznam, że to tzw. guilty pleasure była :) )
W tych pieniądzach (120 zł) niezbyt jest coś ciekawego, choć jeśli mi wpadnie jakiś lepszy plecak w oko to wahał się nie będę i kupię, a ten pójdzie dalej w świat.
Teraz potrzebna kilkudniowa mikrowyprawa, żeby go sprawdzić. Kilkudniowa, bo na krótsze mam 2 plecaki:
Zakupiony na Camino plecak z Lidla za 60 kilka zł, który idealnie się sprawdził w Hiszpanii, choć delikatny i trzeba na niego uważać - komin urwałem w połowie sznurując któregoś dnia :)
Kupiony w ciuchlandzie za 20 zł Vaude, za te pieniądze to po prostu bajka. I takiej okazji wciąż szukam :) oby się trafiła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz