niedziela, 2 grudnia 2018

Warszawska Obwodnica Turystyczna - Pogorzel - Otwock Mały

Ciekawy etap, bo i dużo lasu, a i bunkry były :) Kolejny nietypowy jak na mnie dzień na mikrowyprawę, bo niedziela, zwykle wszystko odbywa się w soboty, ale nie tym razem. Start na przystanku SKM w Pogorzeli, gdzie zakończyliśmy poprzedni odcinek. Dzięki SKM dojazd łatwy i bezbolesny, choć oczywiście bez biegu do pociągu i pieriepałach z zakupem biletu w telefonie się nie obyło.



Na szczęście wszystko się udało i o 12.34 wyruszam na szlak. Mocno powiedziane “na szlak”, bo po wyjściu z  pociągu dopiero po 700 metrach wchodzimy w las. :)

Przed wejściem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego tablica upamiętniająca akcje AK na trasie kolejowej Otwock - Celestynów.



W lesie sporo grzybiarzy i niestety samochodów, bo szlak biegnie drogą, którą można podjechać. A po co iść, skoro można jechać?... ech głupie ludzie :)

piątek, 30 listopada 2018

Warszawska Obwodnica Turystyczna - Otwock - Pogorzel

Tym razem odcinek Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej był nietypowy, bo po pierwsze w środku tygodnia, a po drugie nie poszedłem sam. Udało mi się namówić koleżankę, która boryka się z depresją. Uznałem, że takie wyjście raczej jej nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie i pomimo początkowych oporów, moje perswazje odniosły skutek.



Wyruszyliśmy SKM do Otwocka, bo postanowiłem etap wioskowy WOT od okolic Świdra ominąć i wejść na szlak w Otwocku. Pierwsze kilometry to zwiedzanie Otwocka, a na wysokości szpitala weszliśmy na żółty szlak do lasu.



I od razu się zrobiło pięknie, złota jesień w pełni, las pełen kolorów.

poniedziałek, 19 listopada 2018

Centralny Szlak Roztocza, dzień 3 - Ulów - droga 849 - sierpień 2016

Jak się okazuje studenciaki archeologii na praktykach sobie nie pośpią, oj nie. Z uwagi na ekspozycję wykopu (prawie cały dzień na słońcu) muszą być na miejscu jeszcze o świcie, więc zerwali się, nie wiem, która była.. koło 4? piątej? w każdym razie mega wcześnie, na szczęście zostawała warta, żeby zrobić zakupy w obwoźnym sklepie, stąd spokojnie do 6 z groszami pospałem.


Gdy przyjechał sklep to w podzięce zakupiłem studenciakom ciasto, sobie cebularze i hajda z powrotem na szlak. O 7.38 już raźno maszerowałem.

czwartek, 8 listopada 2018

Centralny Szlak Roztocza, dzień 2 - Rogowe Kopce - Ulów - sierpień 2016

Drugi dzień mikrowyprawy po Roztoczu zacząłem dosyć późno (a czemu? patrz dzień pierwszy wyprawy) i postanowiłem najpierw wypróbować DIY hobo stove, żeby ugotować wodę na napar z czystka, który, jak wtedy wierzyłem, miał mi pomóc w walce z kleszczami :) Namęczyłem się z tym “piecykiem włóczęgi” co niemiara, w końcu jednak udało się wodę zagotować, czystka zaparzyć i wypić, ale wszystko to spowodowało, że w drogę wyruszyłem dopiero o 10.34.



A hobo stove w cholerę tam zostawiłem, bo bez sensu dźwigać puszkę. Na przyszłość zaopatrzę się w palnik z aliexpress i kartusz z gazem, bo hobo stove może jest i spoko, ale szkoda mi czasu na takie zabawy :)

Automagicznie szlak się odnalazł, okazało się, że stadnina “ukradła” kilkaset metrów i wystarczyło powiększyć mapę w etrexie :)  Zanim na to wpadłem trochę się w kółko pokręciłem przyznam szczerze i 6 km ekstra wpadło :)
Pierwsze zadanie na dziś to zaopatrzyć się w coś do żarcia, bo pomimo, że plecak ciężki to jedzenia tam chyba nie ma. Piszę chyba, ponieważ mało co pamiętam sprzed 2 lat. Nauczka na przyszłe mikrowyprawy: zawsze i codziennie poświęcić kilka minut na zanotowanie najważniejszych spraw - pisanie wpisów będzie później łatwiejsze :)



Także tak zawzięcie zacząłem szukać sklepu, że trafiłem po kilku kilometrach do piekarni, nałaziłem się jak pies w upale, a “zdobyczą” była torba suchych kapuśniaków :) Oczywiście sklep klasycznie minąłem po drodze nie zauważając go i dopiero w powrotnej drodze na szlak wpadł mi w oko. No cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach także do dniówki dorzuciłem prawie 10 km zrobionych całkowicie bezsensownie.

środa, 31 października 2018

Warszawska Obwodnica Turystyczna - od okolic Zbójnej Góry przez Wiązowną do Mlądza

Wrześniowa pogoda nas rozpieszczała, więc korzystałem i kontynuowałem Warszawską Obwodnicę Turystyczną. Dwie soboty pod rząd, ale krótkie odcinki, więc w jednym wpisie będą :)



W pierwszą sobotę wyruszyłem strasznie późno, bo wahałem się do ostatniej chwili, ale nie ma co marudzić, tylko zrobić ten pierwszy krok :)

Zanim dostałem się w okolice Zbójnej Góry było po 17, więc czasu było mało, stąd od początku narzuciłem w miarę ostre tempo.



Poszedłem całkowicie na lekko, z rękami w kieszeniach, bez kijków, jedynie z GPS-em oraz lekką wiatrówką, najnowszym nabytkiem z promocji w Decathlonie.

I od razu: wędrowanie bez kijków się nie sprawdza, od tej pory zawsze będę brał. Wiatrówki nie użyłem, było za ciepło.


Ach i oczywiście, zapomniałbym o najważniejszym :) W nowych butach poszedłem! Tadam! A z butami to było tak:

poniedziałek, 8 października 2018

Szlak Orlich Gniazd - Częstochowa - Podzamcze - sierpień 2018

Szlak Orlich Gniazd chodził mi po głowie od dawna i w końcu się udało, tym razem idę nie sam, ale znowu z Michałem. Jak zwykle dopasowanie terminów łatwe nie było, ale się udało i wyruszyliśmy.



Mając na uwadze wagę plecaka podczas przejścia Centralnego Szlaku Roztocza, tym razem postanowiłem wdrożyć tyle UL (ultralight), ile mi się uda i waga plecaka z 1.5l wody wyniosła około 10 kg. Jeśli kogoś interesuje, to tutaj znajdzie rozpiskę całego wyposażenia z dokładną wagą.


Szlak zaczynamy na rynku w Częstochowie, gdzie dostajemy się z miejsca pozostawienia samochodu (Marcin dzięki!:)) Zdjęcie przy kropce i możemy ruszać.



Szlak na początku nie zachwyca, można powiedzieć, że do Olsztyna jest niezbyt, choć nagromadzenie jabłoni i grusz trochę to wynagradza :) Generalnie klimat Jury zaczynamy czuć przy pierwszej jaskini i pierwszych skałkach.



piątek, 21 września 2018

Camino del Norte 2012

Dokładnie 6 lat temu 21 września 2012 razem z Krzyśkiem ukończyliśmy Camino del Norte i weszliśmy do Santiago de Compostela.
Dystans 590 km, 19 dni wędrówkowych. Start w Santander.
Było ciężko, nie ma co ukrywać, ale satysfakcja ogromna.
Poszedłem na Camino zza biurka, rok po ciężkim wypadku i udało się. Od tego czasu marsze długodystansowe strasznie mi imponują, bo wiem, jakie są ciężkie. Niestety, ze względu na sytuację osobistą nie mogę na takowe chodzić, ale cały czas liczę, że może jeszcze mi się uda :) Na razie muszą mikrowyprawy wystarczyć.
A Camino polecam bardzo!
A do tematu jeszcze pewnie wrócę. Stay tuned! :)

czwartek, 26 lipca 2018

Warszawska Obwodnica Turystyczna - od Międzylesia do Zbójnej Góry

Ciąg dalszy Obwodnicy, tym razem mikrowyprawa w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo pokonany dystans to niecałe 6 km.


Zaczynam w upalne sobotnie popołudnie, a zanim dotarłem na końcowy 525 do Międzylesia, wybiła 14.23, także dosyć późno.

Szlak jest blisko pętli autobusowej, tylko na początku trzeba uważać na drogowskazy PTTK, bo chyba ktoś je  poprzekręcał. Za to znaki szlakowe dobrze oznaczone. Ale jak zwykle musiałem się trochę pokręcić za dobrą drogą :)


Powrót na szlak po kilku tygodniach smakuje wyśmienicie, w lesie upał nie doskwiera, więc raźno wyciągam nogi. W planach mam kilka godzin szybkiego marszu, choć muszę pilnować zegarka, bo najpóźniej 20.30 muszę być w domu.

Warszawska Obwodnica Turystyczna - od Zielonki do Międzylesia

Kolejny kawałek Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej  zaczynam kilka minut po 13 od stacji PKP Zielonka. A upał niemiłosierny. I dobrze, jest lato to musi być ciepło :)


Podczas tej mikrowyprawy postanowiłem wypróbować 3 sprawy, po pierwsze jak się idzie w dzień niedojadania, po garstce płatków owsianych z wodą zjedzoną godzinę wcześniej, po drugie w sandałach, a po 3-cie wzorem Cejrowskiego w jedwabnej koszuli.



I wyszło mi tak:
na głodnego szło się trochę niemrawo, zanim nie zrobiłem sobie kawy zupełnie nie miałem animuszu, ale tragedii nie było, także luz, w dzień niedojadania (dieta 5:2, polecam poczytać) jak najbardziej można wędrować.

Sandały na płaskim sprawują się spoko, w końcu pół świata kiedyś w nich popylało :) Jedyna niedogodność, że trzeba cały czas zwracać uwagę, gdzie się nogę stawia, więc kolejne mikrowyprawy już będę w moich Salomonach robił. Tutaj uwaga co do Salomonów - nie mogą się cholery za nic zniszczyć, są niezniszczalne :) A już sobie upatrzyłem Altry na zamianę, Salomony wąskie, chyba trochę mi się stopa rozklapała od 2012.

Jedwabna koszula… poza tym, że to chyba jakiś wanna be silk (tak na grupie na FB doszliśmy) to w czasie upału sprawdziła się idealnie, tylko, że głupio w niej wyglądam :) Ale pewnie będę używał, bo bije na głowę sztuczne koszulki z takiego Decathlonu.

środa, 25 lipca 2018

Warszawska Obwodnica Turystyczna - od Nieporętu do Zielonki

Kolejny etap Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej zaczynam dosyć późno, bo dopiero po 15 dojechałem do miejsca w Nieporęcie, gdzie zakończyłem wcześniejszy etap. Żwawo rozpoczynam i po chwili już  po przejściu przez Kanał Żerański jestem poza Nieporętem. Koniec kwietnia, przed długim weekendem, idealna pogoda na wędrowanie.



Ten etap jest bardzo “leśny” i poza asfaltową chwilą, gdzie można zaobserwować nawet panią nieciężkich obyczajów ze swoim “opiekunem” czy wypaśne różowe auto niszczejące na podwórku, biegnie dużo w fajnym lesie.


Szlak miejscami słabo oznakowany, dlatego zawsze używam etrexa - co ja bym bez niego zrobił, to nie wiem :) Używam również aplikacji PTTK Mazowsze, daje radę, więc ją także polecam.



poniedziałek, 9 lipca 2018

Rowerem przez Mazowsze 23.06.2018

Mikrowyprawa, tym razem rowerowa. Od dawna chodził mi ten pomysł po głowie - pojechać rowerem do miasteczka z którego pochodzę, czyli do Pionek. Okazja zdarzyła się w sobotę 23.06., 40 - te urodziny kolegi. Samochodem jest 100 kilometrów, ja nie chciałem jechać drogą, którą zwykle jeżdżę, czyli drogą nr 79, więc wymyśliłem trasę przy Wiśle, przynajmniej do Góry Kalwarii, bo ją znałem (kiedyś przeszedłem na piechotę) a resztę drogi miałem improwizować :)



Jak na złość pogoda się popsuła i zamiast pięknego lata, które w tym roku mamy od kwietnia, miał być deszcz, toteż cała wyprawa stała pod znakiem zapytania do samego końca. Na szczęście miało padać dopiero od południa i to w okolicach Kozienic, więc już na końcówce, dlatego postanowiłem ruszyć koło 4, żeby zdążyć przed opadami. Jak zwykle jednak po wstaniu marudziłem, także ruszyłem o 4.57. Och, jak było ciężko wstać po 2h snu, ciężko… :) Nic to, kobyłka u płota, więc parę minut po piątej już zasuwałem po Wilanowie w stronę Kępy Zawadowskiej, gdzie zaczynała się trasa wzdłuż Wisły.



poniedziałek, 25 czerwca 2018

Centralny Szlak Roztocza, dzień 1 - Bełżec - Rogowe Kopce - sierpień 2016

Niedawno ukończyłem Centralny Szlak Roztocza - średniodystansowy szlak wiodący przez całe Roztocze. Różnie są podawane informacje o jego długości, od 195 kilometrów do 143, ja przeszedłem 170,11 km - tak mi wyszło, gdy podliczyłem dzienne przejścia na Endomondo.

Szlak zacząłem w Bełżcu, zakończyłem na dworcu PKP w Szastarce koło Kraśnika. Oczywiście nie mogłem poświęcić tyle czasu, żeby go przejść za jednym zamachem i zajęło mi to w sumie 3 lata :) W 2016 r. 3 dni, w 2017 1 dzień i troszeczkę a w 2018 znowu 3 dni.

Szlak zacząłem 4 sierpnia 2016, upał niemiłosierny, po wysiadce z busa pod niemieckim, nazistowskim obozem zagłady w Bełżcu duchota prawie mnie powaliła.
Było już dosyć późno (14.00), bo zanim się dostałem 3 busami z Chełma, gdzie został samochód, trochę czasu minęło. Nie szukałem kropki rozpoczynającej szlak, postanowiłem zacząć go od Muzeum na terenie obozu.

Niemiecki, nazistowski obóz zagłady w Bełżcu był pierwszym obozem zagłady utworzonym w GG. Zamordowano tam prawdopodobnie około 450 000 osób, przede wszystkim Żydów. Straszne miejsce, straszna historia. Warto poczytać o historii tego miejsca, co niemieckie i nie tylko niemieckie bydlaki z SS tam wyprawiali. Jak każda wizyta w podobnym miejscu, zostawia wstrząsające i przygnębiające wrażenie.

Po dłuższej chwili zadumy i modlitwy za zmarłych ruszam na szlak. Ciężko się otrząsnąć po takim nagromadzeniu bestialstwa, ale po kilku kilometrach wyrzucam z głowy “osiągnięcia” rasy panów. Jak śpiewał Maleńczuk: “nie dla mnie przyjaźń polsko-niemiecka, Niemców…. itd.”

W lesie od razu milej, zacienienie robi swoje, maszeruje się przyjemnie mimo upału. Szlak na początku dobrze oznakowany i szeroki, zaś las co chwila się zmienia, niskie wzgórza urozmaicają wędrowanie.

poniedziałek, 7 maja 2018

Wiosenny trekking w Mazowieckim Parku Krajobrazowym - 24.03.2018

Koniec marca to idealny czas na poszukiwanie wiosny, stąd Panowie z HobbyHouse.pl oraz ZielonaStrona.net postanowili zmontować grupę do  poszukiwania wiosny w Mazowieckim Parku Krajobrazowym.



Nie do końca mnie Mazowiecki Park Krajobrazowy przekonywał, ale sezon gdzieś trzeba było zacząć, a, że nie mogłem wziąć udziału w KPN Trekking z Łukaszem Tulejem, to dobrze się złożyło, że tydzień później pojawiła się ta mikrowyprawa, więc zgłosiłem akces.

Trekking miał być jednodniowy, pętla po Parku zaczynająca i kończąca się w Kołbieli, a dokładniej na stacji Kołbiel PKP. Można dojechać pociągiem, można samochodem, z Ursynowa przez Konstancin i Górę Kalwarię najszybciej. I tak właśnie się tam udaliśmy, bo zabrałem jeszcze dwie osoby.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

W Ussuryjskim Kraju - Władimir Arsenjew

Pomimo, że kwietniowa pogoda wprost zachęca do wyjścia najakąś mikrowyprawę to niestety nie zawsze się da, więc w zamian wyprawa po Kraju Ussuryjskim :)



Kolejna po "Dersu Uzała" książka Arsenjewa o wyprawach w Kraju Przymorskim, jak się teraz ten obszar nazywa.

Bardzo fajna, wciągająca i choć trochę trąci myszką, to w ogóle to nie przeszkadza.

Ciekawe historie; ciekawy kraj, którego już nie ma; sporo przydatnych informacji wyprawowych, nawet w dzisiejszych czasach. No i kolejne spotkanie z Dersu. Fajna.

Jeśli ktoś nie czytał, to bardzo polecam! :)

niedziela, 11 marca 2018

Zimowy biwak bushcraftowy - Marzec 2018


Pierwszy weekend marca okazał się doskonały do mojego pierwszego zimowego biwaku w lesie i zdobycia trochę doświadczenia w tym temacie. Skończyło się tym, że powiedzieć, że zmarzłem jak pies w nocy to nic nie powiedzieć :)
Ale zacznijmy od początku:


Już po wyjściu z mieszkania poczułem że wybrałem złe spodnie, bo zamiast włożyć sprawdzone m65 od Helikona założyłem jakiegoś Czerwonego Kapturka z Hongkongu. Co z tego, że były dwuwarstwowe, jak nawet pomimo getrów z merino wiatr hulał wte i wewte. A już było za późno na powrót, bo na dworcu musiałem być o określonej godzinie, żeby zdążyć na pociąg.
Jedyne co mogłem zrobić, to na dworcu w budzie kupiłem damskie dresy za 20 zł. Przynajmniej gościńca nawiozłem dla żony :)

Pierwszy błąd za mną - niedopasowanie ciuchów i założenie nie przetestowanych spodni  - odczuwałem to potem przez całą noc. A to nie koniec fakapów, oj nie.

środa, 31 stycznia 2018

Sześciu Króli 2018 w Kozłowieckim Parku Krajobrazowym

Córeczka zostawiona u teściów, a w drodze powrotnej zaplanowana mikrowyprawa - taki był plan na Sześciu Króli (zapisał się Petru w historii, oj zapisał) w tym roku.


Razem z Michałem wybraliśmy coś blisko niego i padło na Kozłowiecki Park Krajobrazowy, największy kompleks leśny najbliżej Lublina.


Pogoda w sobotę idealna do wędrówek, jak na styczeń 8 stopni to bajka, także skoro świt, po 9, ruszamy :)

sobota, 20 stycznia 2018

Szybka mikrowyprawa - Las Kabacki 20.01.2018

Kwintesencja mikrowypraw, 2.5h po lesie, 13 km, sobotę możemy uznać za udaną :)



Wyjście o 15, powrót 17.30 a po drodze moc endorfin. Las Kabacki dosyć zatłoczony, sporo osób biegało na nartach. W Powsinie na polanie tylko 2 ogniska, więc następnym razem będzie palone.

Powrót już po ciemku i taka konkluzja, że po pierwsze zawsze trzeba zabierać kijki, a po drugie to w dalszym ciągu samotny biwak w lesie w moim wydaniu nie wchodzi w grę :) To przekleństwo mieć bujną wyobraźnię.

czwartek, 11 stycznia 2018

Sobiborski Park Krajobrazowy 03 - 04.XI.2017

Pierwsze dni listopada i w końcu doszła do skutku od dawna umawiana mikrowyprawa do Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Tym razem nie sam, ale z kumplem jeszcze ze studiów, Michałem. Zacny kompan, kiedyś zrobiliśmy prawie wszystkie pasma w Kotlinie Jeleniogórskiej. KWS 98`... ech, to były czasy :)

Plan był, że dojeżdżamy do Okuninki, gdzie zostawiamy samochód i dalej z buta - pętla po Parku z noclegiem w Stulnie nad Bugiem. Udało się go zrealizować w 110% a szczegółowo wyglądało to tak: