wtorek, 19 grudnia 2017

Spływ Pilicą - wrzesień 2017

Co roku z grupką kolegów umawiamy się na mikrowyprawę, do tej pory było to pływanie po Mazurach jachtem, ale w 2017 postanowiliśmy coś zmienić i padł pomysł: spływ Pilicą!



Dlaczego Pilica? Niedaleko Warszawy, nie trzeba się telepać godzinami samochodem, a na dokładkę fajna i ładna. Czego chcieć więcej?

Kilka telefonów i firma wybrana - www.nadpilice.pl, bardzo miły właściciel, miała kanu (canoe) na stanie, a że kiedyś po Czarnej Hańczy pływałem kanu a nie kajakiem, to namówiłem wszystkich na ten rodzaj łódki. Jak dla mnie lepsza opcja niż kajak, wygodniejsza, nie siedzisz z dupą w wodzie jak w kajaku, sporo miejsca na bagaż.



Zaczynamy w Przybyszewie, po 2 dniach udało nam się dopłynąć do Warki, do siedziby firmy nad samą rzeką.


Pierwszy nocleg każdy spędza na swój sposób: był grany bivy bag pod tarpem, namiot i 2 x hamak + tarp i plandeka z Leroy.



Ta noc była dla mnie niezapomniana, bo co chwila się budziłem na różne dziwne odgłosy, a gdy zrobiło się trochę jaśniej tajemnica się wyjaśniła - to pasące się niedaleko konie robiły raban. Nauczka na przyszłość - stopery w uszach, bo inaczej to każdy szmer powoduje, że wystawiam głowę z hamaka i wytężam wzrok. Męczące na dłuższą metę :)




Rano szybkie śniadanie i ruszamy dalej. Rzeka urokliwa, ale zaczął się weekend, więc czasem pojawia się jakaś kajakowa wycieczka. A propos kajakowej wycieczki, przypominają mi się słowa piosenki, którą jeszcze za PRL-u śpiewałem :)




Kajakowa wycieczka

słowa :Andrzej Waligórski
muzyka : Olek Grotowski


Lśnią promienie słoneczka, kajakowa wycieczka
Już za chwilę wyruszy daleko
Personalny załogę błogosławi na drogę
A na pierwszym kajaku Dyrektor

A na drugim Naczelnik, a na trzecim dwaj dzielni
Kierownicy, ubrani w slipy
A na czwartym Referent siedzi wraz z Buchalterem
A za nim cała reszta ekipy

...i tak śpiewają:
Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal
Gdy szumi, szumi woda, a my płyniemy w dal

Skrzypią mięśnie sprężone, gładkie i prążkowane
Zwiotczałe od pracy przy biurkach
A gdy łódź się przechyli, zaraz słychać w tej chwili
Trwożny okrzyk "O jej, wodna kurka!"

Mkną po gładkiej powierzchni i podwładni i zwierzchni
Już ogromnie daleko są stąd
Aż wtem referent Dreptak zbladł i cicho wyszeptał:
"Jezu, toż my płyniemy pod prąd"

Tu wybuchła panika, dyrektor przewodnika sklął za
"taki niepoważny stosunek"
Nawet zażądał fuzji i krzyknął: "ja sobie aluzji
nie życzę, proszę zmienić kierunek"

Dobrze przewodnik odrzekł - z prądem także być może
Droga równie ciekawa i prosta
Ale jestem zmuszony ostrzec, że z tamtej strony
Jest ogromny i rwący wodospad.

Lecz ci go nie słuchają, kajaki zawracają
Dwoją ilość wioślarskich uderzeń
I znikają w otchłani, mocno uradowani
Że nikt nie będzie miał zastrzeżeń

Jakoś nikt nie narzeka, a już szczególnie rzeka
Która takie zasady ma mądre
Że obchodzi ją mało, czy jakaś garść cymbałów
Pod prąd płynie, czy zgodnie z jej prądem.

Każdy teraz może śpiewać na kajakowej wycieczce :)

Drugi dzień niespieszny, trochę wiosłowania, ale też sporo piwka, opalania się na słońcu, choć była też grana kąpiel w rzece i gotowanie na piachu obiadu. Ja jak zwykle penne ze szprotkami :) Polecam, choć koledzy spluwali z obrzydzeniem. Nie znają się i tyle :)



Popołudnie mija pod znakiem szukania urokliwego miejsca na nocleg i udaje nam się takie znaleźć - na wysokim brzegu zagajnik brzozowy, gdzie już wszyscy rozwieszamy hamaki.



Ach, nie wspominałem, że na te hamaki udało mi się wywalczyć zniżkę, bo nikt wcześniej nie planował spać w hamakach i się właściciel nieźle uśmiał :)



Ognisko, kolacja, pogwarki i w kimę - noc mija spokojnie, milusio i ciepło, mój DIY underquilt bardzo dobrze się sprawdził we wrześniowej aurze. Piękny wschód słońca w niedzielny poranek widziany z hamaka - doskonałe podsumowanie dobrej nocy!



Rano szybkie śniadanie i ruszamy, na rzece spory ruch, widać, że niedziela. Jesteśmy już blisko Warki, więc przystanek na piwo a wcześniej chętni jeszcze się kąpali w rzece. Ja już kąpielom mówię pas, bo temperatura nie zachęca, ale jeśli ktoś chętny to proszę bardzo :)

Docieramy do Warki, zdajemy canoe i powrót do Warszawy.
Kolejna udana mikrowyprawa za nami.



Myślę, że jeszcze tu wrócimy, a na pewno ja, gdy już mój packraft się pojawi w kraju :) Także jeszcze się na dobre z Pilicą nie żegnam bo rzeka warta odwiedzenia, blisko Warszawy, idealna rzeka na szybki wypad. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz