poniedziałek, 25 czerwca 2018

Centralny Szlak Roztocza, dzień 1 - Bełżec - Rogowe Kopce - sierpień 2016

Niedawno ukończyłem Centralny Szlak Roztocza - średniodystansowy szlak wiodący przez całe Roztocze. Różnie są podawane informacje o jego długości, od 195 kilometrów do 143, ja przeszedłem 170,11 km - tak mi wyszło, gdy podliczyłem dzienne przejścia na Endomondo.

Szlak zacząłem w Bełżcu, zakończyłem na dworcu PKP w Szastarce koło Kraśnika. Oczywiście nie mogłem poświęcić tyle czasu, żeby go przejść za jednym zamachem i zajęło mi to w sumie 3 lata :) W 2016 r. 3 dni, w 2017 1 dzień i troszeczkę a w 2018 znowu 3 dni.

Szlak zacząłem 4 sierpnia 2016, upał niemiłosierny, po wysiadce z busa pod niemieckim, nazistowskim obozem zagłady w Bełżcu duchota prawie mnie powaliła.
Było już dosyć późno (14.00), bo zanim się dostałem 3 busami z Chełma, gdzie został samochód, trochę czasu minęło. Nie szukałem kropki rozpoczynającej szlak, postanowiłem zacząć go od Muzeum na terenie obozu.

Niemiecki, nazistowski obóz zagłady w Bełżcu był pierwszym obozem zagłady utworzonym w GG. Zamordowano tam prawdopodobnie około 450 000 osób, przede wszystkim Żydów. Straszne miejsce, straszna historia. Warto poczytać o historii tego miejsca, co niemieckie i nie tylko niemieckie bydlaki z SS tam wyprawiali. Jak każda wizyta w podobnym miejscu, zostawia wstrząsające i przygnębiające wrażenie.

Po dłuższej chwili zadumy i modlitwy za zmarłych ruszam na szlak. Ciężko się otrząsnąć po takim nagromadzeniu bestialstwa, ale po kilku kilometrach wyrzucam z głowy “osiągnięcia” rasy panów. Jak śpiewał Maleńczuk: “nie dla mnie przyjaźń polsko-niemiecka, Niemców…. itd.”

W lesie od razu milej, zacienienie robi swoje, maszeruje się przyjemnie mimo upału. Szlak na początku dobrze oznakowany i szeroki, zaś las co chwila się zmienia, niskie wzgórza urozmaicają wędrowanie.




Po kilku kilometrach zaczynam odczuwać ciężar, jaki napakowałem do plecaka. Niestety ultralight to nie jest i mam, jak dobrze pamiętam, około 12 - 13 kg. Nic to, damy radę, tylko cały czas sobie zadaję pytanie, jak to możliwe, że na 3 tygodnie na Camino plecak ważył koło 6 kg, a na 3 dni na Roztocze 13? Niepojęte :)

Z każdym kilometrem szlak staje się coraz bardziej zaniedbany, na szczęście mam mapę i garminowego etrexa. Po tej wyprawie kupię sobie własnego, bo ten pożyczony. Wspaniała rzecz, nie wyobrażam sobie teraz bez niego wędrówek.




Sierpniowy upał grzeje aż miło, szczególnie, gdy przedzieram się przez krzaki, bo szlak jest kompletnie zarośnięty i widać, że pies z kulawą nogą po nim chodzi. Znaki szlakowe z rzadka można zauważyć, więc gps cały czas na podorędziu. Na domiar złego zauważam łażące po sobie kleszcze! Na szczęście moje patenty na kleszcze idealnie zdają egzamin ( sprawdź jak zabezpieczyć się przed kleszczami!), a na dokładkę vapo rub na skórze przyjemnie chłodzi, więc jak zwykle polecam permetrynę + olejki.



Koło 18 szlak już konkretnie trafia szlag i ani mapa ani gps nie pomagają. Chwilę kręcę się w kółko i w końcu postanawiam pomyśleć o noclegu. Pomimo, że cały sprzęt biwakowy w postaci hamaka i płachty mam na grzbiecie, to jednak nie jestem w stanie spać samemu na dziko. Na szczęście szlak zlisił się już po wyjściu z lasu, więc zaczynam szukać jakiś opcji w okolicy i choć Google w telefonie nie pomaga to “koniec języka za przewodnika” i tak trafiam do stadniny koni Rogowe Kopce.




Przy wejściu bar, więc pierogi i duże jasne wchodzą momentalnie. Pokrzepiony zaczynam szukać właściciela, żeby dogadać szczegóły noclegu. Okazuje się, że tak generalnie to nie ma warunków i nie prowadzi noclegów, ale w sumie są jakieś domki, więc da radę i nawet prysznic udało się wziąć. Hurra, nocleg załatwiony!

Po wieczornych rozmowach z właścicielem nad stadniną zapada cisza przerywana co jakiś czas rykiem osła :) Tak, trzymają tam osła, który “robi” w corocznej szopce w okolicznej parafii.

Postanawiam nie spać w domku, który już się nieco chyli ku upadkowi, ale rozbić hamak i płachtę.  Czuję się jakbym spał sam w lesie, bo domki ze 300 metrów oddalone od zabudowań, gdzie na noc został sam właściciel, ogrodzenie tylko z jednej strony, a naokoło pustka. To, plus moja wyobraźnia, która każdy szmer brała za skradanie się zwyrodniałego wampira/zombie/mordercy z wielkim nożem, równa się noc zarwana :)
Dopiero, gdy zaczęło dnieć, przysnąłem na kilka godzin :)

cdn...

Centralny Szlak Roztocza - dzień drugi
Centralny Szlak Roztocza - dzień trzeci

2 komentarze:

  1. Widzę, że oprócz WOT jeszcze inne ciekawe rzeczy można u Ciebie znaleźć, Centralny Szlak Roztocza też mi już od dawna chodzi po głowie, ale czekam na odpowiednią porę roku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę go w końcu skończyć opisywać, Twój komentarz będzie dla mnie dobrym kopniakiem :)
      A Centralny Szlak Roztocza bardzo fajny, mało uczęszczany, i mało to eufemizm, bo ja nikogo nie spotkałem. Ty pewnie go przejdziesz w kilka dni, ja go w etapach w sumie przez 3 lata robiłem :)

      Usuń