Pomimo, że zima nie jest moją ulubioną porą roku, to nie do końca zapadłem w sen zimowy i pod koniec grudnia ustawiliśmy się z Michałem na wypad do Poleskiego Parku Narodowego.
Skąd pomysł na Polesie? Akurat tak się złożyło, że mieliśmy do niego prawie po tyle samo kilometrów i w sumie to chyba jedyny kawałek tak dużego lasu w tamtej okolicy.
poniedziałek, 11 marca 2019
niedziela, 2 grudnia 2018
Warszawska Obwodnica Turystyczna - Pogorzel - Otwock Mały
Ciekawy etap, bo i dużo lasu, a i bunkry były :) Kolejny nietypowy jak na mnie dzień na mikrowyprawę, bo niedziela, zwykle wszystko odbywa się w soboty, ale nie tym razem. Start na przystanku SKM w Pogorzeli, gdzie zakończyliśmy poprzedni odcinek. Dzięki SKM dojazd łatwy i bezbolesny, choć oczywiście bez biegu do pociągu i pieriepałach z zakupem biletu w telefonie się nie obyło.
Na szczęście wszystko się udało i o 12.34 wyruszam na szlak. Mocno powiedziane “na szlak”, bo po wyjściu z pociągu dopiero po 700 metrach wchodzimy w las. :)
Przed wejściem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego tablica upamiętniająca akcje AK na trasie kolejowej Otwock - Celestynów.
W lesie sporo grzybiarzy i niestety samochodów, bo szlak biegnie drogą, którą można podjechać. A po co iść, skoro można jechać?... ech głupie ludzie :)
Na szczęście wszystko się udało i o 12.34 wyruszam na szlak. Mocno powiedziane “na szlak”, bo po wyjściu z pociągu dopiero po 700 metrach wchodzimy w las. :)
Przed wejściem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego tablica upamiętniająca akcje AK na trasie kolejowej Otwock - Celestynów.
W lesie sporo grzybiarzy i niestety samochodów, bo szlak biegnie drogą, którą można podjechać. A po co iść, skoro można jechać?... ech głupie ludzie :)
piątek, 30 listopada 2018
Warszawska Obwodnica Turystyczna - Otwock - Pogorzel
Tym razem odcinek Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej był nietypowy, bo po pierwsze w środku tygodnia, a po drugie nie poszedłem sam. Udało mi się namówić koleżankę, która boryka się z depresją. Uznałem, że takie wyjście raczej jej nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie i pomimo początkowych oporów, moje perswazje odniosły skutek.

Wyruszyliśmy SKM do Otwocka, bo postanowiłem etap wioskowy WOT od okolic Świdra ominąć i wejść na szlak w Otwocku. Pierwsze kilometry to zwiedzanie Otwocka, a na wysokości szpitala weszliśmy na żółty szlak do lasu.
I od razu się zrobiło pięknie, złota jesień w pełni, las pełen kolorów.

Wyruszyliśmy SKM do Otwocka, bo postanowiłem etap wioskowy WOT od okolic Świdra ominąć i wejść na szlak w Otwocku. Pierwsze kilometry to zwiedzanie Otwocka, a na wysokości szpitala weszliśmy na żółty szlak do lasu.
I od razu się zrobiło pięknie, złota jesień w pełni, las pełen kolorów.
poniedziałek, 19 listopada 2018
Centralny Szlak Roztocza, dzień 3 - Ulów - droga 849 - sierpień 2016
Jak się okazuje studenciaki archeologii na praktykach sobie nie pośpią, oj nie. Z uwagi na ekspozycję wykopu (prawie cały dzień na słońcu) muszą być na miejscu jeszcze o świcie, więc zerwali się, nie wiem, która była.. koło 4? piątej? w każdym razie mega wcześnie, na szczęście zostawała warta, żeby zrobić zakupy w obwoźnym sklepie, stąd spokojnie do 6 z groszami pospałem.
Gdy przyjechał sklep to w podzięce zakupiłem studenciakom ciasto, sobie cebularze i hajda z powrotem na szlak. O 7.38 już raźno maszerowałem.
Gdy przyjechał sklep to w podzięce zakupiłem studenciakom ciasto, sobie cebularze i hajda z powrotem na szlak. O 7.38 już raźno maszerowałem.
czwartek, 8 listopada 2018
Centralny Szlak Roztocza, dzień 2 - Rogowe Kopce - Ulów - sierpień 2016
Drugi dzień mikrowyprawy po Roztoczu zacząłem dosyć późno (a czemu? patrz dzień pierwszy wyprawy) i postanowiłem najpierw wypróbować DIY hobo stove, żeby ugotować wodę na napar z czystka, który, jak wtedy wierzyłem, miał mi pomóc w walce z kleszczami :) Namęczyłem się z tym “piecykiem włóczęgi” co niemiara, w końcu jednak udało się wodę zagotować, czystka zaparzyć i wypić, ale wszystko to spowodowało, że w drogę wyruszyłem dopiero o 10.34.
A hobo stove w cholerę tam zostawiłem, bo bez sensu dźwigać puszkę. Na przyszłość zaopatrzę się w palnik z aliexpress i kartusz z gazem, bo hobo stove może jest i spoko, ale szkoda mi czasu na takie zabawy :)
Automagicznie szlak się odnalazł, okazało się, że stadnina “ukradła” kilkaset metrów i wystarczyło powiększyć mapę w etrexie :) Zanim na to wpadłem trochę się w kółko pokręciłem przyznam szczerze i 6 km ekstra wpadło :)
Pierwsze zadanie na dziś to zaopatrzyć się w coś do żarcia, bo pomimo, że plecak ciężki to jedzenia tam chyba nie ma. Piszę chyba, ponieważ mało co pamiętam sprzed 2 lat. Nauczka na przyszłe mikrowyprawy: zawsze i codziennie poświęcić kilka minut na zanotowanie najważniejszych spraw - pisanie wpisów będzie później łatwiejsze :)
Także tak zawzięcie zacząłem szukać sklepu, że trafiłem po kilku kilometrach do piekarni, nałaziłem się jak pies w upale, a “zdobyczą” była torba suchych kapuśniaków :) Oczywiście sklep klasycznie minąłem po drodze nie zauważając go i dopiero w powrotnej drodze na szlak wpadł mi w oko. No cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach także do dniówki dorzuciłem prawie 10 km zrobionych całkowicie bezsensownie.
A hobo stove w cholerę tam zostawiłem, bo bez sensu dźwigać puszkę. Na przyszłość zaopatrzę się w palnik z aliexpress i kartusz z gazem, bo hobo stove może jest i spoko, ale szkoda mi czasu na takie zabawy :)
Automagicznie szlak się odnalazł, okazało się, że stadnina “ukradła” kilkaset metrów i wystarczyło powiększyć mapę w etrexie :) Zanim na to wpadłem trochę się w kółko pokręciłem przyznam szczerze i 6 km ekstra wpadło :)
Pierwsze zadanie na dziś to zaopatrzyć się w coś do żarcia, bo pomimo, że plecak ciężki to jedzenia tam chyba nie ma. Piszę chyba, ponieważ mało co pamiętam sprzed 2 lat. Nauczka na przyszłe mikrowyprawy: zawsze i codziennie poświęcić kilka minut na zanotowanie najważniejszych spraw - pisanie wpisów będzie później łatwiejsze :)
Także tak zawzięcie zacząłem szukać sklepu, że trafiłem po kilku kilometrach do piekarni, nałaziłem się jak pies w upale, a “zdobyczą” była torba suchych kapuśniaków :) Oczywiście sklep klasycznie minąłem po drodze nie zauważając go i dopiero w powrotnej drodze na szlak wpadł mi w oko. No cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach także do dniówki dorzuciłem prawie 10 km zrobionych całkowicie bezsensownie.
środa, 31 października 2018
Warszawska Obwodnica Turystyczna - od okolic Zbójnej Góry przez Wiązowną do Mlądza
Wrześniowa pogoda nas rozpieszczała, więc korzystałem i kontynuowałem Warszawską Obwodnicę Turystyczną. Dwie soboty pod rząd, ale krótkie odcinki, więc w jednym wpisie będą :)
W pierwszą sobotę wyruszyłem strasznie późno, bo wahałem się do ostatniej chwili, ale nie ma co marudzić, tylko zrobić ten pierwszy krok :)
Zanim dostałem się w okolice Zbójnej Góry było po 17, więc czasu było mało, stąd od początku narzuciłem w miarę ostre tempo.
Poszedłem całkowicie na lekko, z rękami w kieszeniach, bez kijków, jedynie z GPS-em oraz lekką wiatrówką, najnowszym nabytkiem z promocji w Decathlonie.
I od razu: wędrowanie bez kijków się nie sprawdza, od tej pory zawsze będę brał. Wiatrówki nie użyłem, było za ciepło.
Ach i oczywiście, zapomniałbym o najważniejszym :) W nowych butach poszedłem! Tadam! A z butami to było tak:
W pierwszą sobotę wyruszyłem strasznie późno, bo wahałem się do ostatniej chwili, ale nie ma co marudzić, tylko zrobić ten pierwszy krok :)
Zanim dostałem się w okolice Zbójnej Góry było po 17, więc czasu było mało, stąd od początku narzuciłem w miarę ostre tempo.
Poszedłem całkowicie na lekko, z rękami w kieszeniach, bez kijków, jedynie z GPS-em oraz lekką wiatrówką, najnowszym nabytkiem z promocji w Decathlonie.
I od razu: wędrowanie bez kijków się nie sprawdza, od tej pory zawsze będę brał. Wiatrówki nie użyłem, było za ciepło.
Ach i oczywiście, zapomniałbym o najważniejszym :) W nowych butach poszedłem! Tadam! A z butami to było tak:
Subskrybuj:
Posty (Atom)